Poszukuję fajnych blogów o One Direction. Interesują mnie te w których głównym bohaterem jest Zayn Malik ! Jeśli znacie jakieś, albo same piszecie blog w którym głównym bohaterem jest Zayn Malik to podawajcie ! Na pewno wejdę i skomentuję. ;)))
Proszę o jakieś ciekawe propozycję. Nie lubię blogów, gdzie już w 2 czy 3 rozdziale wyznają sobie miłość..
Propozycję wpisujcie w komentarzach ! :)))))
dreams, friendship, love
poniedziałek, 24 czerwca 2013
niedziela, 23 czerwca 2013
Rozdział 4
Moim oczom ukazał się Malik. Na widok jego osoby, ręce zaczęły mi się pocić. Chłodny wiatr omiótł moje ciało tak że aż cała zadrżałam. Nie przypominam sobie, abym go zapraszała do siebie. To powoli zaczyna robić się śmieszne. Wczoraj zachował się jak kretyn a dziś do mnie przychodzi ?! Może jeszcze będzie chciał mnie przeprosić za swoje zachowanie. Nie no chłopak ma tupet, muszę to przyznać.
- Możemy porozmawiać. - zapytał. Widać było że się denerwuje.
- Śpieszę się jestem umówiona. - odpowiedziałam spokojnie jak tylko potrafiłam. Byłam zdenerwowana jak nigdy.
- Daj mi 5min. - poprosił.
- Nie mamy o czym gadać. Poza tym nie będę marnować mojego czasu na Ciebie. Więc lepiej będzie jak sobie z tąd pójdziesz. - odpowiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Wróciłam do salonu, ręce dygotały mi ze strachu. Czy ja się go boję ? Nie, to nie możliwe. Na pewno nie chciał zrobić mi krzywdy, po prostu za dużo alkoholu wypił. Wczorajsza sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale zdążyło się. Każdy normalny człowiek popełnia małe i duże błędy. Co ja wyprawiam ? Czy ja właśnie bronie chłopaka, który potraktował mnie wczoraj jak śmiecia ? Jestem kompletną wariatką...! Jego brązowe oczy nie wyrażały nic innego jak smutek. Chciała bym go rozgryźć. Jest w nim tyle tajemnic. Pociąga mnie. Mogę śmiało stwierdzić, że nie jedna laska się za nim ogląda. Jednak ja nie dam mu tej satysfakcji, nie ulegnę chociaż będzie to cholernie trudne, wątpie że mi się to uda. Zayn Malik - ideał kobiety. Tak tak, jest ideałem nawet moim. Dobra dość tego rozmyślania, jak na jeden dzień to za dużo. Postanowiłam się przewietrzyć, wyjść na świeże powietrze. Ubierając buty ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam, a przed drzwiami stał Liam.
- Gdzie się wybierasz - zapytał.
- Ja ? Nigdzie. - odpowiedziała. Na pewno się zorientuje że gdzieś idę przecież mam ubrane buty - pomyślałam w myślach.
- Oj Ivy Ivy, kłamiesz dziś jak z nut. Skoro nigdzie to po co zakładałaś buty ? - spytał obserwując moją reakcje. Wpadłam - pomyślałam.
- No bo ten.. - jąkałam się. - do sklepu miałam jechać. - palnęłam szybko pierwsze lepsze co przyszlo mi na myśl. W duchu modliłam się, żeby uwierzył. Chociaż wiedziałam że mnie rozgryzł.
- Tak tak. Długo będziesz jeszcze kłamać ? - spytał.
- Nie kłamie. - odpowiedziałam zdenerwowana, spuszczając wzrok. - Coś się stało że znów przychodzisz ? - zapytałam podnosząc wzrok do góry.
- Nie kłamiesz ? - powtórzył za mną. - To czemu się denerwujesz i spuszczasz wzrok nie patrząc na mnie ? - zapytał.
- Czepiasz się nie potrzebnie Li. - powiedziałam szybko.
- Jasne. Zabieram cię do nas. Nie będziesz tu siedzieć sama. - pociągnął mnie za rękę.
- Liam nigdzie nie idę. - powiedziałam, a on nic sobie z tego nie robił. - Liam! - krzyknęłam.
- Nie marudź. - zaśmiał się.
Nim się zorientowałam, byliśmy już na ich posesji. Nie chciałam tam wchodzić. Z jednej strony nie chciałam widzieć Malika, a z drugiej znów chciałam zatopić się w jego brązowych oczach, zobaczyć jego uśmiech. On źle na mnie działa. Bałam się go, a także chciałam go lepiej poznać i rozgryźć. Denerwowałam się jak cholera. Wdech wydech - pomyślałam w myślach. Będzie dobrze, są tu przecież inni. A Liam na pewno nie dał by mnie skrzywdzić. Jaka ja jestem głupia, przecież on na pewno nie chciał mnie skrzywdzić, za dużo alkoholu i tyle. Jednak nie mogłam go bronić, mógł przystopować z alkoholem. Później właśnie takie są skutki. Skierowaliśmy się na taras, wszyscy świetnie się bawili w basenie. Zaśmiałam się pod nosem widząc jak Harry wrzuca do basenu Lily w bieliźnie. Louis i Niall podtapiali się. On leżał na leżaku w samych spodenkach. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Mogłam podziwiać jego umięśnioną klatkę piersiową, wszystkie tatuaże które były namalowane na jego ciele. Włosy idealnie ułożone. Jego karnacja była niesamowita. Najchętniej to wpatrywała bym się w niego godzinami. Wyglądał jak by nad czymś poważnie myślał. Nawet mnie nie zauważył.
- Ivy! No w końcu.. Co robiłaś cały dzień w domu? Czemu nie przyszłaś wcześniej? - zapytała Lily, podchodząc do mnie cmoknęła mnie w policzek.
- Pisałam pracę, i powtarzałam do ostatniego egzaminu. - odpowiedziałam. - Cześć wszystkim. - powiedziałam i pomachałam w ich stronę. Wszyscy odpowiedzieli hurem. Liam gdzieś zniknął, po chwili znalazł się koło mnie już tylko w spodenkach kąpielowych.
- Wskakujesz ? - zapytał i się uśmiechnął.
- Nie. - skrzywiłam się. - Mogę iść sobie nalać coś do picia ? - zapytałam nie pewnie.
- No jasne, ale później wskakujesz do wody. - powiedział a ja skinęłam tylko głową.
Cały czas czułam na sobie kogoś wzrok. Skierowałam się do kuchni. Wyciągnęłam z szafki kubek i nalałam sobie soku. Odłożyłam na swoje miejsce. Poczułam, że ktoś za mną stoi. Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam Malika. Lustrował mnie z góry na dół, zagryzł dolną wargę i się uśmiechnął. Chciałam przejść, wyjść stąd i jak najszybciej znaleźć się w ogrodzie jednak on położył jedną rękę na blacie tak że nie mogłam przejść.
- Przepuść mnie, chce przejść. - powiedziałam chłodno.
- Nie bądź taka, chciałem cię dziś przeprosić a ty nie dałaś mi nawet dojść do słowa. Nie ładnie tak postępować. - powiedział chytrze się uśmiechając.
- Przepuść mnie. - powtórzyłam zdenerwowana. Bałam się.
- Ivy, Ivy. Lubie takie zadziorne, i pewne siebie dziewczyny.
Zdenerwowana, wylałam mu cała zawartość soku na jego buźkę. Myślałam, że wtedy odpuści. Wydobył z siebie tylko ' uuu ' Przerzucił mnie przez ramię i zmierzał w stronę basenu.
- Puść mnie! Słyszysz! - krzyczałam. - Nie! nie! nie! Proszę! Przepraszam! -
- Nie wybaczę. - powiedział jak gdyby nigdy nic. I wskoczył ze mną do basenu. Na początku nie mogłam złapać tchu. Wynurzyłam się, a on znów wciągnął mnie pod wodę.
- Idioto ! Woda jest zimna! - krzyknęłam w jego stronę i wyszłam szybko z basenu.
- Zimno poprawia krążenie, krew dopływa do mózgu i człowiek rozumie że nie należy oblewać ludzi sokiem. A tak poza tym w mokrych ubraniach wyglądasz o wiele lepiej. - Popatrzyłam na siebie i z powrotem wskoczyłam do wody. Musiałam poczekać aż on pierwszy wyjdzie.
- Chcesz ręcznik ? Żebyś się nie przeziębiła. - zaśmiał się.
- Odwal się. - warknęłam w jego stronę a on odszedł. Dopiero teraz zauważyłam, że w ogrodzie nikogo nie ma. Z powrotem wyszłam i okryłam się ręcznikiem, który był na jednym z leżaków. Weszłam do środka, usłyszałam śmiechy ktory dochodziły z salonu.
- Ivy co Ci się stało ? - zapytał zdziwiony Liam.
- Ten kretyn Malik wrzucił mnie do basenu, bo wylałam na niego sok. - odpowiedziałam zdenerwowana. Wszyscy wybuchli śmiechem. - Bardzo śmieszne. - dopowiedziałam i popatrzyłam na nich z pod byka.
- Cala się trzęsiesz, masz moją bluzę, zaraz zrobię Ci herbatę. - powiedział Li.
- Dzięki nie fatyguj się, idę do siebie. - burknęłam i wyszłam.
Dupek, kretyn, idiota - powtarzałam w myślach. Parę godzin temu chciał mnie przepraszać a teraz wrzucił mnie do basenu. Tego już za wiele! Nie chce mieć z nim nić wspólnego! Nie nawiedzę go. Trzasnęłam drzwiami i udałam się do pokoju. Wzięłam swoją ulubioną bawełnianą koszulkę z napisem ' I love London ' . Zakorkowałam wannę i odkręciłam kran. Delikatną strużką, wlałam niewielką ilość kremowego płynu do kąpieli. Szorstka myjka, aksamitny żel – wszystko pod ręką, zerknęłam. Para pochłaniała lustro, unosiła się w całym pomieszczeniu, uwielbiałam gorące kąpiele.Sprawdziłam opuszkami palców temperaturę wody próbując zanurzyć stopę. Była gorąca, trochę parzyła. To nic. Po ciężkim dniu, w końcu mogłam się odprężyć. Po nie całej godzinie opuściłam łazienkę. Skierowałam się do swojego pokoju. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Byłam wymęczona dzisiejszym popołudniem.
- Możemy porozmawiać. - zapytał. Widać było że się denerwuje.
- Śpieszę się jestem umówiona. - odpowiedziałam spokojnie jak tylko potrafiłam. Byłam zdenerwowana jak nigdy.
- Daj mi 5min. - poprosił.
- Nie mamy o czym gadać. Poza tym nie będę marnować mojego czasu na Ciebie. Więc lepiej będzie jak sobie z tąd pójdziesz. - odpowiedziałam i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Wróciłam do salonu, ręce dygotały mi ze strachu. Czy ja się go boję ? Nie, to nie możliwe. Na pewno nie chciał zrobić mi krzywdy, po prostu za dużo alkoholu wypił. Wczorajsza sytuacja nie powinna mieć miejsca, ale zdążyło się. Każdy normalny człowiek popełnia małe i duże błędy. Co ja wyprawiam ? Czy ja właśnie bronie chłopaka, który potraktował mnie wczoraj jak śmiecia ? Jestem kompletną wariatką...! Jego brązowe oczy nie wyrażały nic innego jak smutek. Chciała bym go rozgryźć. Jest w nim tyle tajemnic. Pociąga mnie. Mogę śmiało stwierdzić, że nie jedna laska się za nim ogląda. Jednak ja nie dam mu tej satysfakcji, nie ulegnę chociaż będzie to cholernie trudne, wątpie że mi się to uda. Zayn Malik - ideał kobiety. Tak tak, jest ideałem nawet moim. Dobra dość tego rozmyślania, jak na jeden dzień to za dużo. Postanowiłam się przewietrzyć, wyjść na świeże powietrze. Ubierając buty ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam, a przed drzwiami stał Liam.
- Gdzie się wybierasz - zapytał.
- Ja ? Nigdzie. - odpowiedziała. Na pewno się zorientuje że gdzieś idę przecież mam ubrane buty - pomyślałam w myślach.
- Oj Ivy Ivy, kłamiesz dziś jak z nut. Skoro nigdzie to po co zakładałaś buty ? - spytał obserwując moją reakcje. Wpadłam - pomyślałam.
- No bo ten.. - jąkałam się. - do sklepu miałam jechać. - palnęłam szybko pierwsze lepsze co przyszlo mi na myśl. W duchu modliłam się, żeby uwierzył. Chociaż wiedziałam że mnie rozgryzł.
- Tak tak. Długo będziesz jeszcze kłamać ? - spytał.
- Nie kłamie. - odpowiedziałam zdenerwowana, spuszczając wzrok. - Coś się stało że znów przychodzisz ? - zapytałam podnosząc wzrok do góry.
- Nie kłamiesz ? - powtórzył za mną. - To czemu się denerwujesz i spuszczasz wzrok nie patrząc na mnie ? - zapytał.
- Czepiasz się nie potrzebnie Li. - powiedziałam szybko.
- Jasne. Zabieram cię do nas. Nie będziesz tu siedzieć sama. - pociągnął mnie za rękę.
- Liam nigdzie nie idę. - powiedziałam, a on nic sobie z tego nie robił. - Liam! - krzyknęłam.
- Nie marudź. - zaśmiał się.
Nim się zorientowałam, byliśmy już na ich posesji. Nie chciałam tam wchodzić. Z jednej strony nie chciałam widzieć Malika, a z drugiej znów chciałam zatopić się w jego brązowych oczach, zobaczyć jego uśmiech. On źle na mnie działa. Bałam się go, a także chciałam go lepiej poznać i rozgryźć. Denerwowałam się jak cholera. Wdech wydech - pomyślałam w myślach. Będzie dobrze, są tu przecież inni. A Liam na pewno nie dał by mnie skrzywdzić. Jaka ja jestem głupia, przecież on na pewno nie chciał mnie skrzywdzić, za dużo alkoholu i tyle. Jednak nie mogłam go bronić, mógł przystopować z alkoholem. Później właśnie takie są skutki. Skierowaliśmy się na taras, wszyscy świetnie się bawili w basenie. Zaśmiałam się pod nosem widząc jak Harry wrzuca do basenu Lily w bieliźnie. Louis i Niall podtapiali się. On leżał na leżaku w samych spodenkach. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne. Mogłam podziwiać jego umięśnioną klatkę piersiową, wszystkie tatuaże które były namalowane na jego ciele. Włosy idealnie ułożone. Jego karnacja była niesamowita. Najchętniej to wpatrywała bym się w niego godzinami. Wyglądał jak by nad czymś poważnie myślał. Nawet mnie nie zauważył.
- Ivy! No w końcu.. Co robiłaś cały dzień w domu? Czemu nie przyszłaś wcześniej? - zapytała Lily, podchodząc do mnie cmoknęła mnie w policzek.
- Pisałam pracę, i powtarzałam do ostatniego egzaminu. - odpowiedziałam. - Cześć wszystkim. - powiedziałam i pomachałam w ich stronę. Wszyscy odpowiedzieli hurem. Liam gdzieś zniknął, po chwili znalazł się koło mnie już tylko w spodenkach kąpielowych.
- Wskakujesz ? - zapytał i się uśmiechnął.
- Nie. - skrzywiłam się. - Mogę iść sobie nalać coś do picia ? - zapytałam nie pewnie.
- No jasne, ale później wskakujesz do wody. - powiedział a ja skinęłam tylko głową.
Cały czas czułam na sobie kogoś wzrok. Skierowałam się do kuchni. Wyciągnęłam z szafki kubek i nalałam sobie soku. Odłożyłam na swoje miejsce. Poczułam, że ktoś za mną stoi. Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam Malika. Lustrował mnie z góry na dół, zagryzł dolną wargę i się uśmiechnął. Chciałam przejść, wyjść stąd i jak najszybciej znaleźć się w ogrodzie jednak on położył jedną rękę na blacie tak że nie mogłam przejść.
- Przepuść mnie, chce przejść. - powiedziałam chłodno.
- Nie bądź taka, chciałem cię dziś przeprosić a ty nie dałaś mi nawet dojść do słowa. Nie ładnie tak postępować. - powiedział chytrze się uśmiechając.
- Przepuść mnie. - powtórzyłam zdenerwowana. Bałam się.
- Ivy, Ivy. Lubie takie zadziorne, i pewne siebie dziewczyny.
Zdenerwowana, wylałam mu cała zawartość soku na jego buźkę. Myślałam, że wtedy odpuści. Wydobył z siebie tylko ' uuu ' Przerzucił mnie przez ramię i zmierzał w stronę basenu.
- Puść mnie! Słyszysz! - krzyczałam. - Nie! nie! nie! Proszę! Przepraszam! -
- Nie wybaczę. - powiedział jak gdyby nigdy nic. I wskoczył ze mną do basenu. Na początku nie mogłam złapać tchu. Wynurzyłam się, a on znów wciągnął mnie pod wodę.
- Idioto ! Woda jest zimna! - krzyknęłam w jego stronę i wyszłam szybko z basenu.
- Zimno poprawia krążenie, krew dopływa do mózgu i człowiek rozumie że nie należy oblewać ludzi sokiem. A tak poza tym w mokrych ubraniach wyglądasz o wiele lepiej. - Popatrzyłam na siebie i z powrotem wskoczyłam do wody. Musiałam poczekać aż on pierwszy wyjdzie.
- Chcesz ręcznik ? Żebyś się nie przeziębiła. - zaśmiał się.
- Odwal się. - warknęłam w jego stronę a on odszedł. Dopiero teraz zauważyłam, że w ogrodzie nikogo nie ma. Z powrotem wyszłam i okryłam się ręcznikiem, który był na jednym z leżaków. Weszłam do środka, usłyszałam śmiechy ktory dochodziły z salonu.
- Ivy co Ci się stało ? - zapytał zdziwiony Liam.
- Ten kretyn Malik wrzucił mnie do basenu, bo wylałam na niego sok. - odpowiedziałam zdenerwowana. Wszyscy wybuchli śmiechem. - Bardzo śmieszne. - dopowiedziałam i popatrzyłam na nich z pod byka.
- Cala się trzęsiesz, masz moją bluzę, zaraz zrobię Ci herbatę. - powiedział Li.
- Dzięki nie fatyguj się, idę do siebie. - burknęłam i wyszłam.
Dupek, kretyn, idiota - powtarzałam w myślach. Parę godzin temu chciał mnie przepraszać a teraz wrzucił mnie do basenu. Tego już za wiele! Nie chce mieć z nim nić wspólnego! Nie nawiedzę go. Trzasnęłam drzwiami i udałam się do pokoju. Wzięłam swoją ulubioną bawełnianą koszulkę z napisem ' I love London ' . Zakorkowałam wannę i odkręciłam kran. Delikatną strużką, wlałam niewielką ilość kremowego płynu do kąpieli. Szorstka myjka, aksamitny żel – wszystko pod ręką, zerknęłam. Para pochłaniała lustro, unosiła się w całym pomieszczeniu, uwielbiałam gorące kąpiele.Sprawdziłam opuszkami palców temperaturę wody próbując zanurzyć stopę. Była gorąca, trochę parzyła. To nic. Po ciężkim dniu, w końcu mogłam się odprężyć. Po nie całej godzinie opuściłam łazienkę. Skierowałam się do swojego pokoju. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Byłam wymęczona dzisiejszym popołudniem.
niedziela, 16 czerwca 2013
Rozdział 3
Niedziela. W końcu wstałam szczęśliwa, nie musiałam wstawać ani nikt mnie nie budził. Popatrzyłam na zegarek 12.20. Dziwne, że Lily mnie jeszcze nie obudziła. Lily nie lubi długo spać, można powiedzieć, że jest rannym ptaszkiem. Wstałam i poszłam się ogarnąć do łazienki. Wzięłam długi prysznic i wróciłam do pokoju aby się ubrać. Pogoda piękna, wręcz idealna na niedzielny wypoczynek. Stwierdziłam, że pójdę sobie pobiegać, później zrobię obiad. Wyciągnęłam z szafy spodnie dresowe miętowe z Diamante Limited Wear, szarą bokserkę, z pod łóżka wyciągnęłam buty nike air max, włosy związałam w luźnego koka, jeszcze tylko słuchawki i mogę wychodzić. Z dołu dochodziły jakieś śmiechy, wyszłam z pokoju zeszłam na dół a tam Lily uśmiechnięta od ucha do ucha i nasi sąsiedzi. Zdziwiłam się, moje oczy powiększyły się do rozmiarów pięciu złotówek. Lily pierwsza podeszła do mnie.
- Cześć ;) nie gniewasz się, że przyszli nas odwiedzić ? Nie budziłam cię bo wiedziałam, że chcesz się wyspać. - wyszeptała mi na ucho, przytulając mnie.
- Nie, spoko. - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
Widząc Malika, od razu przypomniała mi się sytuacja z wczoraj. Dziwnie się czułam. Nie chciałam aby przebywał w moim domu, no ale przecież nie powiem mu żeby sobie poszedł. Nie jestem znów taka wredna. Poza tym ciekawe czemu nie jest u swojej dziewczyny. Dobra nie myślę już o tym, w sumie to Malik mnie nie obchodzi. Ale i tak dalej uważam, że jest mega przystojny. Podszedł do mnie Li, od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Cześć Li. - powiedziałam uśmiechając się.
- Cześć ? a może jakiś buziak na przywitanie. - powiedział poważnie.
- No dobra, dobra. - dałam mu buziaka w policzek, a on mocna mnie przytulił. Czułam, że na Li można polegać, jest taki kochany i troskliwy.
- A my ? - zapytał po chwili Niall
- Innym razem, spieszę się. Idę pobiegać. - odpowiedziałam i wyszłam z domu.
Założyłam słuchawki, i truchtem biegłam przed siebie. W domu cały czas czułam jak Malik mi się przygląda. Peszyło mnie to. Ale niech nie myśli, że wczorajsze zachowanie mu wybaczę. O nie, nie ze mną te numery. Nie jestem z tych łatwych panienek. A jak myślał, że polecę na jego kasę albo sławę to grubo się mylił. To, że jest przystojny to nie znaczy że wszystko mu wolno. Nie lubię takich typów, myślałam, że Malik jest inny ale pomyliłam się. Dobiegłam do parku, porozciągałam się i usiadłam sobie na ławce. Wszędzie jakieś pary, albo się całują albo przytulają. Posiedziałam jeszcze chwile, rozmyślając i postanowiłam, że będę wracać. Trzeba coś zrobić na obiad. Biegnąc modliłam się żeby ich już nie było. Tzn mogą być, ale Malik mógł by sobie iść. Nie mam ochoty patrzeć na jego buźkę. Weszłam do domu, buty ściągnęłam i ruszyłam do salonu. Zdziwiłam się bo nikogo nie było. Zobaczyłam tylko karteczkę na stole.
' Jestem u chłopaków, nie zostawiaj mi obiadu. Kartony są już wypakowane. Kocham cię Lily ;* '
Fajnie.. Po prostu super, jak ją potrzebuje to jej nigdy nie ma. Zaczyna mnie denerwować, myślałam, że niedziele spędzimy razem, ale się rozczarowałam jak zwykle. Najwidoczniej woli towarzystwo chłopaków. Trudno, dam sobie rade sama. Nie potrzebuje nikogo łaski. Poszłam na górę, przygotowałam czyste ciuchy i poleciałam do łazienki wzięłam szybki prysznic. Ubrana w to http://www.faslook.pl/collection/zakupy-21/ zeszłam na dół. Włączyłam sobie telewizor w salonie, przełączyłam na program muzyczny dałam na fula i poszłam do kuchni przygotować sobie coś na obiad. Założyłam fartuszek, kurczaka wyciągnęłam z lodówki, i mogłam zabierać się za przygotowania. Na szybkiego zrobiłam sobie jeszcze jakąś sałatkę, i mogłam spokojnie sobie zjeść. Po skończonym posiłku, umyłam naczynia i czas na odpoczynek. Wzięłam z mojego pokoju laptopa i wyszłam na taras. Jutro poniedziałek a ja nie mam dokończonej pracy. Mam czas to dokończę ją teraz. Jeszcze tylko tydzień, został mi tylko jeden egzamin do napisania. I rok studiów, będzie zaliczony. W końcu upragnione wakacje. Kończyłam pisać pracę, i usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie Lily nie wzięłam kluczy. Otworzyłam drzwi a tu Liam uśmiecha się od ucha do ucha.
- Co robisz ? - zapytał Li.
- Pisze pracę, w sumie to już skończyłam. A co ? - odpowiedziałam.
- No to chodź do nas, nie będziesz siedziała sama w domu. - powiedział uśmiechając się.
- Nie, nie. Muszę jeszcze powtórzyć na ostatni egzamin. - skłamałam. - Innym razem Li, obiecuje. - dodałam szybko.
- kłamiesz ?. - bardziej stwierdził niż zapytał. - Wpuścisz mnie do środka ? nie będziemy gadać przez próg. - powiedział.
Tak jak poprosił tak zrobiłam. Zastanawiałam się skąd wie że kłamie. Czyżby Mulat mu powiedział co się wczoraj stało. Nie, na pewno mu nie powiedział, a ja tym bardziej mu nic nie powiem bo wyjdę na idiotke. Niech się Malik tłumaczy to jego wina. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na przeciwko siebie. Nie mówiłam nic, Li też nic nie mówił. Przyglądał się ciągle i obserwował moje ruchy.
- Co jest Ivy ? - zapytał nagle.
- Li na prawdę nic, mam we wtorek ostatni egzamin i muszę sobie sporo rzeczy przypomnieć. Dlaczego mi nie wierzysz ? - zapytałam z pretensjami. Chociaż dobrze wiedziałam, że go okłamuje.
- Dobra, powiedzmy że Ci wierze. - odpowiedział i się uśmiechnął. -
- Zobaczymy się jutro ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Ale dopiero wieczorem, bo mamy jutro 2 wywiady. - odpowiedział i podszedł do mnie. Przytulił mnie, dał całusa w policzek i wyszedł.
Znałam go dopiero 2 dni, ale cieszyłam się że go poznałam. Jest inny niż wszyscy. Troszczy się o drugie osoby, jest kochany i nie da się go nie lubić. Zawsze marzyłam, żeby mieć brata. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Pewnie Liam czegoś zapomniał. Podeszłam do drzwi i już miałam coś powiedzieć, ale mnie zamurowało..
- Cześć ;) nie gniewasz się, że przyszli nas odwiedzić ? Nie budziłam cię bo wiedziałam, że chcesz się wyspać. - wyszeptała mi na ucho, przytulając mnie.
- Nie, spoko. - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
Widząc Malika, od razu przypomniała mi się sytuacja z wczoraj. Dziwnie się czułam. Nie chciałam aby przebywał w moim domu, no ale przecież nie powiem mu żeby sobie poszedł. Nie jestem znów taka wredna. Poza tym ciekawe czemu nie jest u swojej dziewczyny. Dobra nie myślę już o tym, w sumie to Malik mnie nie obchodzi. Ale i tak dalej uważam, że jest mega przystojny. Podszedł do mnie Li, od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
- Cześć Li. - powiedziałam uśmiechając się.
- Cześć ? a może jakiś buziak na przywitanie. - powiedział poważnie.
- No dobra, dobra. - dałam mu buziaka w policzek, a on mocna mnie przytulił. Czułam, że na Li można polegać, jest taki kochany i troskliwy.
- A my ? - zapytał po chwili Niall
- Innym razem, spieszę się. Idę pobiegać. - odpowiedziałam i wyszłam z domu.
Założyłam słuchawki, i truchtem biegłam przed siebie. W domu cały czas czułam jak Malik mi się przygląda. Peszyło mnie to. Ale niech nie myśli, że wczorajsze zachowanie mu wybaczę. O nie, nie ze mną te numery. Nie jestem z tych łatwych panienek. A jak myślał, że polecę na jego kasę albo sławę to grubo się mylił. To, że jest przystojny to nie znaczy że wszystko mu wolno. Nie lubię takich typów, myślałam, że Malik jest inny ale pomyliłam się. Dobiegłam do parku, porozciągałam się i usiadłam sobie na ławce. Wszędzie jakieś pary, albo się całują albo przytulają. Posiedziałam jeszcze chwile, rozmyślając i postanowiłam, że będę wracać. Trzeba coś zrobić na obiad. Biegnąc modliłam się żeby ich już nie było. Tzn mogą być, ale Malik mógł by sobie iść. Nie mam ochoty patrzeć na jego buźkę. Weszłam do domu, buty ściągnęłam i ruszyłam do salonu. Zdziwiłam się bo nikogo nie było. Zobaczyłam tylko karteczkę na stole.
' Jestem u chłopaków, nie zostawiaj mi obiadu. Kartony są już wypakowane. Kocham cię Lily ;* '
Fajnie.. Po prostu super, jak ją potrzebuje to jej nigdy nie ma. Zaczyna mnie denerwować, myślałam, że niedziele spędzimy razem, ale się rozczarowałam jak zwykle. Najwidoczniej woli towarzystwo chłopaków. Trudno, dam sobie rade sama. Nie potrzebuje nikogo łaski. Poszłam na górę, przygotowałam czyste ciuchy i poleciałam do łazienki wzięłam szybki prysznic. Ubrana w to http://www.faslook.pl/collection/zakupy-21/ zeszłam na dół. Włączyłam sobie telewizor w salonie, przełączyłam na program muzyczny dałam na fula i poszłam do kuchni przygotować sobie coś na obiad. Założyłam fartuszek, kurczaka wyciągnęłam z lodówki, i mogłam zabierać się za przygotowania. Na szybkiego zrobiłam sobie jeszcze jakąś sałatkę, i mogłam spokojnie sobie zjeść. Po skończonym posiłku, umyłam naczynia i czas na odpoczynek. Wzięłam z mojego pokoju laptopa i wyszłam na taras. Jutro poniedziałek a ja nie mam dokończonej pracy. Mam czas to dokończę ją teraz. Jeszcze tylko tydzień, został mi tylko jeden egzamin do napisania. I rok studiów, będzie zaliczony. W końcu upragnione wakacje. Kończyłam pisać pracę, i usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie Lily nie wzięłam kluczy. Otworzyłam drzwi a tu Liam uśmiecha się od ucha do ucha.
- Co robisz ? - zapytał Li.
- Pisze pracę, w sumie to już skończyłam. A co ? - odpowiedziałam.
- No to chodź do nas, nie będziesz siedziała sama w domu. - powiedział uśmiechając się.
- Nie, nie. Muszę jeszcze powtórzyć na ostatni egzamin. - skłamałam. - Innym razem Li, obiecuje. - dodałam szybko.
- kłamiesz ?. - bardziej stwierdził niż zapytał. - Wpuścisz mnie do środka ? nie będziemy gadać przez próg. - powiedział.
Tak jak poprosił tak zrobiłam. Zastanawiałam się skąd wie że kłamie. Czyżby Mulat mu powiedział co się wczoraj stało. Nie, na pewno mu nie powiedział, a ja tym bardziej mu nic nie powiem bo wyjdę na idiotke. Niech się Malik tłumaczy to jego wina. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na przeciwko siebie. Nie mówiłam nic, Li też nic nie mówił. Przyglądał się ciągle i obserwował moje ruchy.
- Co jest Ivy ? - zapytał nagle.
- Li na prawdę nic, mam we wtorek ostatni egzamin i muszę sobie sporo rzeczy przypomnieć. Dlaczego mi nie wierzysz ? - zapytałam z pretensjami. Chociaż dobrze wiedziałam, że go okłamuje.
- Dobra, powiedzmy że Ci wierze. - odpowiedział i się uśmiechnął. -
- Zobaczymy się jutro ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Ale dopiero wieczorem, bo mamy jutro 2 wywiady. - odpowiedział i podszedł do mnie. Przytulił mnie, dał całusa w policzek i wyszedł.
Znałam go dopiero 2 dni, ale cieszyłam się że go poznałam. Jest inny niż wszyscy. Troszczy się o drugie osoby, jest kochany i nie da się go nie lubić. Zawsze marzyłam, żeby mieć brata. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Pewnie Liam czegoś zapomniał. Podeszłam do drzwi i już miałam coś powiedzieć, ale mnie zamurowało..
czwartek, 13 czerwca 2013
Rozdział 2
Sobota. Jeden z nie wielu dni, w którym można się wyspać. Jednak mi nie było dane, obiecałam Lily że będę u niej o 10 i wszystko przewieziemy do mnie. Zwlekłam się z łóżka, w myślach przeklinałam że muszę tak wcześnie wstać ale cóż nie robi się dla przyjaciół. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Wróciłam do pokoju i zastanawiałam się co ubrać w końcu na dworze była ładna pogoda. Ubrałam się w to http://www.faslook.pl/collection/-9854/, włosy związałam w luźnego koczka delikatny makijaż i zeszłam na dół zrobić sobie coś na śniadanie. Na szybkiego przygotowałam sobie naleśniki i w pośpiechu zjadłam. Wzięłam kluczyki od auta, drzwi zamknęłam na klucz i ruszyłam do garażu. Wyjeżdżając zauważyłam tego przystojniaka z na przeciwko jak dobrze pamiętam to miał na imię Zayn tak tak chyba dobrze pamiętam. Pomachał mi więc uśmiechnęłam się i też mu odmachałam. Po 2min byłam u Lily. Zadzwoniłam do drzwi i słyszałam, że już ktoś zbiega.
- Cześć ! Spóźniłaś się, wiesz że tego nie lubię. - powiedziała z pretensjami Lily
- Tak wiem, wiem przepraszam. Zaspałam... - odpowiedziałam.
- Dobra wybaczam, chodźmy na górę trzeba poznosić te wszystkie kartony a trochę tego jest.
Poszłyśmy na górę i trochę nam zeszło, za nim wszystko zapakowałyśmy do auta. Chyba z 10 razy chodziłam tam i z powrotem, myślałam że nigdy tego nie zapakujemy, ale dałyśmy radę. Lily zamknęła drzwi na klucz i ruszyłyśmy w stronę auta.
- Może małe zakupy?. - spytała Lily
- Jasne czemu nie. - odpowiedziałam z bananem na twarzy.
Wsiadłyśmy do samochodu, Lily od razu się porządziła i włączyła płytę Rihanny. Tak Uwielbiałyśmy tą artystkę. Była świetna. Mogła bym ją słuchać na okrągło, nigdy mi się nie znudzi. W dobrych humorach dotarłyśmy pod galerię, zaparkowałam, i mogłyśmy ruszać na zakupy. Po 3 godzinach wykończone poszłyśmy coś zjeść, zakupy zaniosłyśmy do samochody.
- Dzień dobry. Co podać ? - zapytał kelner, nawet przystojny wyglądał tak na około 25lat, ciemne włosy i niebieskie oczy.
- Ja poproszę Ananasowo-selerową sałatkę i do tego Bananowy milk shake - odpowiedziała Lily.
- Ja również to samo. - uśmiechnęłam się.
Po chwili kelner przyniósł nam nasze zamówienie, zaczęłyśmy jeść i gadać. Nagle zobaczyłam że do kawiarni w której siedzimy wchodzi 5 chłopaków, którzy mieszkają na przeciwko mnie. Uśmiechnęłam się widząc znów tego Mulata, boże jaki on przystojny. Szepnęłam do Lily żeby się lekko odwróciła. Po chwili wysłała mi pytające spojrzenie typu 'kto to?'
- To są Ci kolesie co się wprowadzili wczoraj na przeciwko mnie, i to do nich mamy iść na imprezę. - odpowiedziałam szeptem i się uśmiechnęłam.
- Serio ? uuu jakich mamy przystojnych sąsiadów. - odpowiedziała z mega bananem na twarzy.
Po chwili, zauważyłam że zbliżają się w naszą stronę.
- Cześć. - powiedziała loczek, słodko się uśmiechając. - Możemy się dosiąść ?
- Jasne, czemu nie. - odpowiedziałam. Usiedli, a Lily kopnęła mnie pod stołem żebym w końcu ją przedstawiłam. - A właśnie to jest Lily moja przyjaciółka. Wszyscy się przedstawili.
Nie mogłam się powstrzymać nie patrząc na tego mulacika. Rozpływałam się. Ale nie mogłam pokazać tego po sobie. Chłopaki zamówili coś do jedzenia, i tak z dobrą godzinę siedzieliśmy w ich towarzystwie i rozmawialiśmy, co chwile ktoś wybuchał śmiechem, bo Louis opowiadał jakieś kawały. Spojrzałam na zegarek i była już 17.30.
- My będziemy się zbierać, jest już późno. - powiedziałam grzecznie.
- Ale będziecie na imprezie ? - Zapytał mulacik i pokazał swoje bialutkie ząbki.
- Tak tak będziemy, nie mogło by nas zabraknąć. - odpowiedziała Lily. Jak zawsze skromna.
Pożegnałyśmy się, i ruszyłyśmy w stronę samochodu. Lily od razu włączyła radio. Zauważyłam, że cały czas spoglądała na loczka. Chyba wpadł jej w oko. Zresztą on nie był gorszy, też na nią ciągle spoglądał.
- Loczek wpadł Ci w oko ? - zapytałam, śmiejąc się przy tym.
- Spadaj ! - krzyknęła. - A Tobie mulacik ? - zapytała z cwanym uśmiechem. Zaczęłam się śmiać.
- No co ty ! Może jest przystojny, ale nie w moim typie. - zaprzeczyłam szybko. A poza tym taki ktoś jak on na pewno ma dziewczynę.
- Nie w twoim typie ? Przecież widziałam jak na niego patrzysz. Nie musisz kłamać. - powiedziała i się uśmiechnęła.
- Dobra koniec tematu.
Nawet nie wiem kiedy dojechałyśmy do domu. Odstawiłam auto do garażu, wzięłyśmy swoje zakupy i ruszyłyśmy do domu.
- Musimy wypakować te pudła. - powiedziała Lily
- To może jutro to zrobimy, dziś już nie mam sił. Poza tym jest 18.00 mamy tylko 2.5h żeby się przygotować. - Przytaknęła skinięciem głowy. - Dobra to chodźmy do mnie poszukamy czegoś.
Po 30min dobrałyśmy odpowiednie stroje. Lily miała ubrać to: http://www.faslook.pl/collection/lato-488/ natomiast ja to: http://www.faslook.pl/collection/kregle-3/ . Po znalezieniu ubrań, Lily poszła do łazienki na dole, a ja na górze. Wzięłam kąpiel, wysuszyłam włosy, założyłam bieliznę i wyszłam do pokoju aby się ubrać. Lily była już ubrana, robiła sobie makijaż. Ja po ubraniu postanowiłam, że zrobię sobie lekki makijaż nie lubiłam mocnego. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Lily miała spięte w luźnego koczka. Popatrzyłam na zegarek, była 20.35 więc mogłyśmy już wychodzić.
- To co ruszamy do naszych przystojniaków ? - zaśmiała się Lily.
- Tak, tak ruszamy. Mam ochotę się już napić. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
Wzięłam swoją torebkę, klucze, zamknęłam drzwi i ruszyłyśmy przed siebie. Po chwili byłyśmy, już na posesji chłopaków. Muzyka już grała. W ogrodzie znajdowało się około 15 ludzi, weszłyśmy do środka bo drzwi były otwarte i skierowałyśmy się w głąb aby odszukać jednego z chłopaków. Właśnie po schodach schodził Louis.
- Cześć, co tak późno. - powiedział i dał nam po buziaku w policzek.
- Tak jakoś wyszło. - odpowiedziała Lily.
- Chodźcie do salonu tam jest reszta. - powiedział pasiasty. Musze przyznać, że dom mają zajebisty.
- ooo no w końcu, już myślałem że się Was nie doczekam. - powiedział loczek, i zaczął nas przytulać.
- nie mogę oddychać, z łaski swojej puść mnie. - powiedziałam trochę z pretensjami. Bo na prawdę nie mogłam oddychać. Za to widziałam że Lily była w siódmym niebie. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam koło Liama, rozejrzałam się jeszcze po salonie i nigdzie nie było Mulata. Na pewno jest z jakąś dziewczyną - pomyślałam.
- napijesz się czegoś ? - zapytał Li
- drinka. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Liam okazał się zajebisty, gadaliśmy chyba z 2h. Opowiedział mi cały życiorys, a ja jemu. Czułam, że możemy się zaprzyjaźnić. Był wesoły, odpowiedzialny i troskliwy. Chciała bym mieć takiego brata. Lily mi gdzieś zniknęła, pewnie jest z Harrym. Poszłam z Liamem na parkiet, przetańczyliśmy chyba z 6 piosenek. Ludzie powoli się rozchodzili.
- Przepraszam Li ale muszę iść się przewietrzyć i zapalić. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek. On skinął głową i się uśmiechnął. Wyszłam na taras, zauważyłam huśtawkę, podeszłam bliżej i usiadłam zmęczona. Wyciągnęłam z torebki papierosa i odpaliłam, po chwili czułam jak dym wypełnia moje płuca. Tego mi było trzeba - pomyślałam. Poczułam jak ktoś siada koło mnie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam że to Malik.
- Palisz ? nie wolno palić. - powiedział poważnie, a ja się zaśmiałam.
- A ty co robisz ? - zapytałam przez śmiech.
- Ja to co innego. - odpowiedział całkiem poważnie. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem on tylko się uśmiechnął.
- Nie widziałam cie przez całą imprezę, gdzie się podziewałeś ? - zapytałam i spojrzałam na niego.
- Byłem z dziewczyną. - odpowiedział bez entuzjazmu. Mogłam się tego spodziewać, takie ciacho nie mogło nie mieć dziewczyny. Nie odpowiedziałam nic. Dokończyłam papierosa, i ruszyłam z nadzieją że odszukam Li. Jednak Malik pociągnął mnie za nadgarstek, tak że wylądowałam na jego kolanach. Speszyłam się. Wysłałam mu pytające spojrzenie, unosząc jedną brew do góry.
- Wiem, że na mnie lecisz. Możemy iść do mnie, DO POKOJU. - podkreślił ostatnie słowo. Zamurowało mnie, co on myśli że jestem pierwszą lepszą, która z każdym idzie do łóżka. O nie nie przesadził. !
- Zdecydowanie odmówię nie jestem Tobą zainteresowana. - odpowiedziałam oschle. Wstałam i chciałam iść jednak on znów mnie chwycił za nadgarstek i wylądowałam z powrotem na jego kolanach. Przybliżył się, i zaczął mnie całować. Nie wiedziałam co się dzieję, nie odwzajemniłam pocałunku. Oderwałam się szybko od niego, i podarowałam mu policzek, czyli dałam mu liścia. Wstałam szybko, i weszłam do salonu. Chciałam znaleźć Li jednak nigdzie go nie było. Lily też nigdzie nie było. Postanowiłam iść do domu. Ściągnęłam buty, udałam się do pokoju. Zmyłam tylko makijaż, przebrałam się do piżamy i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć, ciągle myślałam o Maliku. Jak on mógł, przecież ma dziewczynę sam mi to nawet powiedział. Długo tak jeszcze myślałam, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Cześć ! Spóźniłaś się, wiesz że tego nie lubię. - powiedziała z pretensjami Lily
- Tak wiem, wiem przepraszam. Zaspałam... - odpowiedziałam.
- Dobra wybaczam, chodźmy na górę trzeba poznosić te wszystkie kartony a trochę tego jest.
Poszłyśmy na górę i trochę nam zeszło, za nim wszystko zapakowałyśmy do auta. Chyba z 10 razy chodziłam tam i z powrotem, myślałam że nigdy tego nie zapakujemy, ale dałyśmy radę. Lily zamknęła drzwi na klucz i ruszyłyśmy w stronę auta.
- Może małe zakupy?. - spytała Lily
- Jasne czemu nie. - odpowiedziałam z bananem na twarzy.
Wsiadłyśmy do samochodu, Lily od razu się porządziła i włączyła płytę Rihanny. Tak Uwielbiałyśmy tą artystkę. Była świetna. Mogła bym ją słuchać na okrągło, nigdy mi się nie znudzi. W dobrych humorach dotarłyśmy pod galerię, zaparkowałam, i mogłyśmy ruszać na zakupy. Po 3 godzinach wykończone poszłyśmy coś zjeść, zakupy zaniosłyśmy do samochody.
- Dzień dobry. Co podać ? - zapytał kelner, nawet przystojny wyglądał tak na około 25lat, ciemne włosy i niebieskie oczy.
- Ja poproszę Ananasowo-selerową sałatkę i do tego Bananowy milk shake - odpowiedziała Lily.
- Ja również to samo. - uśmiechnęłam się.
Po chwili kelner przyniósł nam nasze zamówienie, zaczęłyśmy jeść i gadać. Nagle zobaczyłam że do kawiarni w której siedzimy wchodzi 5 chłopaków, którzy mieszkają na przeciwko mnie. Uśmiechnęłam się widząc znów tego Mulata, boże jaki on przystojny. Szepnęłam do Lily żeby się lekko odwróciła. Po chwili wysłała mi pytające spojrzenie typu 'kto to?'
- To są Ci kolesie co się wprowadzili wczoraj na przeciwko mnie, i to do nich mamy iść na imprezę. - odpowiedziałam szeptem i się uśmiechnęłam.
- Serio ? uuu jakich mamy przystojnych sąsiadów. - odpowiedziała z mega bananem na twarzy.
Po chwili, zauważyłam że zbliżają się w naszą stronę.
- Cześć. - powiedziała loczek, słodko się uśmiechając. - Możemy się dosiąść ?
- Jasne, czemu nie. - odpowiedziałam. Usiedli, a Lily kopnęła mnie pod stołem żebym w końcu ją przedstawiłam. - A właśnie to jest Lily moja przyjaciółka. Wszyscy się przedstawili.
Nie mogłam się powstrzymać nie patrząc na tego mulacika. Rozpływałam się. Ale nie mogłam pokazać tego po sobie. Chłopaki zamówili coś do jedzenia, i tak z dobrą godzinę siedzieliśmy w ich towarzystwie i rozmawialiśmy, co chwile ktoś wybuchał śmiechem, bo Louis opowiadał jakieś kawały. Spojrzałam na zegarek i była już 17.30.
- My będziemy się zbierać, jest już późno. - powiedziałam grzecznie.
- Ale będziecie na imprezie ? - Zapytał mulacik i pokazał swoje bialutkie ząbki.
- Tak tak będziemy, nie mogło by nas zabraknąć. - odpowiedziała Lily. Jak zawsze skromna.
Pożegnałyśmy się, i ruszyłyśmy w stronę samochodu. Lily od razu włączyła radio. Zauważyłam, że cały czas spoglądała na loczka. Chyba wpadł jej w oko. Zresztą on nie był gorszy, też na nią ciągle spoglądał.
- Loczek wpadł Ci w oko ? - zapytałam, śmiejąc się przy tym.
- Spadaj ! - krzyknęła. - A Tobie mulacik ? - zapytała z cwanym uśmiechem. Zaczęłam się śmiać.
- No co ty ! Może jest przystojny, ale nie w moim typie. - zaprzeczyłam szybko. A poza tym taki ktoś jak on na pewno ma dziewczynę.
- Nie w twoim typie ? Przecież widziałam jak na niego patrzysz. Nie musisz kłamać. - powiedziała i się uśmiechnęła.
- Dobra koniec tematu.
Nawet nie wiem kiedy dojechałyśmy do domu. Odstawiłam auto do garażu, wzięłyśmy swoje zakupy i ruszyłyśmy do domu.
- Musimy wypakować te pudła. - powiedziała Lily
- To może jutro to zrobimy, dziś już nie mam sił. Poza tym jest 18.00 mamy tylko 2.5h żeby się przygotować. - Przytaknęła skinięciem głowy. - Dobra to chodźmy do mnie poszukamy czegoś.
Po 30min dobrałyśmy odpowiednie stroje. Lily miała ubrać to: http://www.faslook.pl/collection/lato-488/ natomiast ja to: http://www.faslook.pl/collection/kregle-3/ . Po znalezieniu ubrań, Lily poszła do łazienki na dole, a ja na górze. Wzięłam kąpiel, wysuszyłam włosy, założyłam bieliznę i wyszłam do pokoju aby się ubrać. Lily była już ubrana, robiła sobie makijaż. Ja po ubraniu postanowiłam, że zrobię sobie lekki makijaż nie lubiłam mocnego. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Lily miała spięte w luźnego koczka. Popatrzyłam na zegarek, była 20.35 więc mogłyśmy już wychodzić.
- To co ruszamy do naszych przystojniaków ? - zaśmiała się Lily.
- Tak, tak ruszamy. Mam ochotę się już napić. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
Wzięłam swoją torebkę, klucze, zamknęłam drzwi i ruszyłyśmy przed siebie. Po chwili byłyśmy, już na posesji chłopaków. Muzyka już grała. W ogrodzie znajdowało się około 15 ludzi, weszłyśmy do środka bo drzwi były otwarte i skierowałyśmy się w głąb aby odszukać jednego z chłopaków. Właśnie po schodach schodził Louis.
- Cześć, co tak późno. - powiedział i dał nam po buziaku w policzek.
- Tak jakoś wyszło. - odpowiedziała Lily.
- Chodźcie do salonu tam jest reszta. - powiedział pasiasty. Musze przyznać, że dom mają zajebisty.
- ooo no w końcu, już myślałem że się Was nie doczekam. - powiedział loczek, i zaczął nas przytulać.
- nie mogę oddychać, z łaski swojej puść mnie. - powiedziałam trochę z pretensjami. Bo na prawdę nie mogłam oddychać. Za to widziałam że Lily była w siódmym niebie. Przywitałam się ze wszystkimi i usiadłam koło Liama, rozejrzałam się jeszcze po salonie i nigdzie nie było Mulata. Na pewno jest z jakąś dziewczyną - pomyślałam.
- napijesz się czegoś ? - zapytał Li
- drinka. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Liam okazał się zajebisty, gadaliśmy chyba z 2h. Opowiedział mi cały życiorys, a ja jemu. Czułam, że możemy się zaprzyjaźnić. Był wesoły, odpowiedzialny i troskliwy. Chciała bym mieć takiego brata. Lily mi gdzieś zniknęła, pewnie jest z Harrym. Poszłam z Liamem na parkiet, przetańczyliśmy chyba z 6 piosenek. Ludzie powoli się rozchodzili.
- Przepraszam Li ale muszę iść się przewietrzyć i zapalić. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek. On skinął głową i się uśmiechnął. Wyszłam na taras, zauważyłam huśtawkę, podeszłam bliżej i usiadłam zmęczona. Wyciągnęłam z torebki papierosa i odpaliłam, po chwili czułam jak dym wypełnia moje płuca. Tego mi było trzeba - pomyślałam. Poczułam jak ktoś siada koło mnie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam że to Malik.
- Palisz ? nie wolno palić. - powiedział poważnie, a ja się zaśmiałam.
- A ty co robisz ? - zapytałam przez śmiech.
- Ja to co innego. - odpowiedział całkiem poważnie. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem on tylko się uśmiechnął.
- Nie widziałam cie przez całą imprezę, gdzie się podziewałeś ? - zapytałam i spojrzałam na niego.
- Byłem z dziewczyną. - odpowiedział bez entuzjazmu. Mogłam się tego spodziewać, takie ciacho nie mogło nie mieć dziewczyny. Nie odpowiedziałam nic. Dokończyłam papierosa, i ruszyłam z nadzieją że odszukam Li. Jednak Malik pociągnął mnie za nadgarstek, tak że wylądowałam na jego kolanach. Speszyłam się. Wysłałam mu pytające spojrzenie, unosząc jedną brew do góry.
- Wiem, że na mnie lecisz. Możemy iść do mnie, DO POKOJU. - podkreślił ostatnie słowo. Zamurowało mnie, co on myśli że jestem pierwszą lepszą, która z każdym idzie do łóżka. O nie nie przesadził. !
- Zdecydowanie odmówię nie jestem Tobą zainteresowana. - odpowiedziałam oschle. Wstałam i chciałam iść jednak on znów mnie chwycił za nadgarstek i wylądowałam z powrotem na jego kolanach. Przybliżył się, i zaczął mnie całować. Nie wiedziałam co się dzieję, nie odwzajemniłam pocałunku. Oderwałam się szybko od niego, i podarowałam mu policzek, czyli dałam mu liścia. Wstałam szybko, i weszłam do salonu. Chciałam znaleźć Li jednak nigdzie go nie było. Lily też nigdzie nie było. Postanowiłam iść do domu. Ściągnęłam buty, udałam się do pokoju. Zmyłam tylko makijaż, przebrałam się do piżamy i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć, ciągle myślałam o Maliku. Jak on mógł, przecież ma dziewczynę sam mi to nawet powiedział. Długo tak jeszcze myślałam, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
środa, 12 czerwca 2013
Rozdział 1
Piątek. Jak na Londyńską pogodę dziś było przepięknie. Złote promienie przebijały się przez okno. Ptaki śpiewały i przelatywały jeden za drugim na błękitnym niebie. Siedziałam na posłanym łóżku i wpatrywałam się w zdjęcie swoich rodziców. Dziś mija 365dni odkąd ich nie ma ze mną. Łzy mimowolnie spływały po policzku. Wszystkie wspomnienia wróciły. Minął rok a ja dalej nie potrafię pogodzić się z ich śmiercią. Tak bardzo mi ich brakuje, chociaż wiem że oni czuwają nade mną. Postanowiłam, że dziś nie pójdę na uczelnie, zrobię sobie dzień wolny. Pójdę na cmentarz,dawno nie byłam. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę łazienki, gorąca kąpiel mi się przyda,wlałam swój ulubiony płyn i czekałam aż woda się naleje. Uwielbiałam długie kąpiele. Wróciwszy do pokoju owinięta tylko białym ręcznikiem, z włosów spływały krople wody na moje ramiona. Podeszłam do szafy, aby wyciągnąć sobie ubranie na dziś. Jasne dżinsowe spodnie, biała bokserka i marynarka, do tego balerinki. Wzięłam dzisiejszy strój i z powrotem udałam się do łazienki. Założyłam bieliznę a później wcześniejsze ubrania które sobie przygotowałam. Wysuszyłam włosy, związałam w koczka. Lekki makijaż i byłam już gotowa. Z pokoju wzięłam jeszcze torebkę, do której zapakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam do garażu w którym znajdował się mój samochód. Zauważyłam, że ktoś wprowadza się do domu na przeciwko. Pewnie jakieś małżeństwo z dziećmi - pomyślałam. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Moim celem było odwiedzić rodziców na cmentarzu więc się tam udałam. Zatrzymałam się jeszcze w kwiaciarni aby kupić kwiaty i znicze. Wymieniłam stare na nowe, zapaliłam znicze i usidłam na ławeczce która znajdowała się koło pomnika. Popatrzyłam na zdjęcie które widniało, łzy od razu poleciały po moich policzkach, wspomnienia z dzieciństwa powróciły.
- Tak bardzo mi Was brakuje, nie mogę poradzić sobie z tym że nie ma Was tu przy mnie. Ale daje rade, Lily mi w tym pomaga. Nie mogła dziś ze mną przyjechać musiała iść na uczelnie.Mamy strasznie dużo zajęć na uczelni. Ja zrobiłam sobie dziś wolne, chciałam przyjechać tutaj w waszą rocznice. Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni ? Na pewno jesteście. Wiem, że czuwacie nade mną. Kocham was bardzo. Muszę się zbierać, zaraz się ściemni, przyjadę znów jak tylko będę mieć chwile czasu. Kocham Was!
Wracając do domu, skręciłam jeszcze do sklepu. Kupiłam sobie słodkości, wypożyczyłam film ' Tylko Ciebie chce' i wróciłam do domu. Samochód odstawiłam do garażu, otworzyłam drzwi i ruszyłam do pokoju. Przebrałam się w luźniejsze ubrania, spodnie dresowe i czarną bokserkę, włosy rozpuściłam i zeszłam do kuchni. Wzięłam wielką paczkę Laysów, czekoladę, żelki i ruszyłam do salonu, włączyłam film i zaczęłam oglądać. Uwielbiałam ten film, mogła bym go oglądać codziennie. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka, niechętnie się podniosłam i ruszyłam w stronę drzwi. To pewnie Lily - pomyślałam. Jednak byłam w błędzie. Moim oczom ukazało się 5 chłopaków. Pierwszy miał kręcone włosy, drugi blondynek, trzeci miał na sobie koszulkę w paski i do tego szelki, czwarty zwykłą koszule, a piąty ciemną karnacje. Każdy mierzył mnie swoim wzrokiem z góry na dół. Czy to jakiś żart - pomyślałam w duchu. Uniosłam jedną brew do góry, i wysłałam pytające spojrzenie.
- Cześć. - odezwał się nagle blondynek.
- yyy Cześć ? W czym mogę pomóc ? - odpowiedziałam grzecznie.
- Wprowadziliśmy się tutaj dziś. - pokazał dom na przeciwko. I pomyśleliśmy, że przyjdziemy się przywitać. W końcu od dziś jesteśmy sąsiadami. - powiedział loczek. Ja jestem Harry, To jest Louis pokazał na pasiastego, Niall wskazał na blondynka, Zayn pokazał na Mulata, i Liam wskazał na ostatniego, który miał koszule w kratkę.
- Ivy. - podałam wszystkim rękę i się uśmiechnęłam.
- Może miała byś ochotę wpaść do nas jutro, organizujemy imprezę. Będzie paręnaście osób. Fajnie by było jak byś do nas wpadła. - powiedział Louis i uśmiechnął się szeroko.
- Niestety ale mam plany na jutro, umówiłam się z przyjaciółką obiecałam że wyjdziemy gdzieś razem. - odpowiedziałam
- Możesz zabrać ją ze sobą, nie będziemy mieć nic przeciwko. - powiedział Zayn uśmiechając się przy tym i pokazując swoje białe ząbki.
Jaki on ma piękny uśmiech. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Otrząsnełam się w końcu i nie śmiało się uśmiechnęłam.
- Ok, to jeśli się zgodzi to będziemy o 21. - odpowiedziałam, znów się uśmiechając do nich.
- To do jutra - odpowiedzieli wszyscy, po czym ruszyli w strone swojego domu.
Zamknęłam drzwi, i wróciłam do sypialni. Włączyłam z powrotem film. Czułam, że moje powieki robią się coraz bardziej cięższe. Poddałam się i zapadłam w krainie morfeusza. Obudził mnie telefon, niechętnie podniosłam głowę i odszukałam swój telefon. Nie patrząc nawet kto dzwoni odebrałam.
- Słucham. - powiedziałam przeciągając się.
- Cześć, co robisz ? Może przejdziemy się na spacer ? - usłyszałam Lily w słuchawce po drugiej stronie. Od razu się uśmiechnęłam, słysząc jej głos.
- Cześć Lily, a może za miast spaceru wpadniesz do mnie ? Pogadamy, pooglądamy coś. I tak mam Ci coś do powiedzenia. - odpowiedziałam.
-Jasne, to będę za 10min, tylko się ogarnę.
Lily mieszkała 5 domów dalej. Była częstym gościem w moim domu, w sumie to codziennym gościem. Nie przeszkadzało mi to. Lubiłam jej towarzystwo. Traktowałam ją jak siostrę. Gdy przychodziła, przynajmniej nie siedziałam sama. W jej towarzystwie nie można było się nudzić. Ostatnio zastanawiałam się nawet czy nie zapytać Lily czy nie chciała by ze mną zamieszkać. Zapytam ją o to dziś - pomyślałam.
- Jestem. - usłyszałam głos Lily. Nie musiała pukać, miała nawet klucze do mojego mieszkania.
- W salonie. - odkrzyknęłam, zapisałam pracę którą pisałam i zamknęłam laptopa.
- Czemu nie było cię dziś na zajęciach ? Pytali o Ciebie.
- Przepraszam, że Ci nie powiedziałam ale wypadło mi z głowy. Byłam na cmentarzu u rodziców, przesiedziałam tam ponad 3godziny, dzisiaj jest ich rocznica.
- Czemu nic nie powiedziałaś? pojechała bym z Tobą Ivy.
- Chciałam sama pojechać. Mam nadzieję że się nie gniewasz ?- Spytałam i zrobiłam maślane oczka.
- Nie no co ty, o czym chciałaś gadać ? Bo przez telefon miałaś poważny głos. - podniosła brew do góry, i się uśmiechnęła.
- Lily tak sobie myślałam ostatnio, że może zamieszkała byś ze mną ? Ten dom jest dość duży, pokoje stoją puste. Więc jak byś chciała to mogła byś się do mnie wprowadzić. Nie musiały byśmy tak gonić do siebie.
- Ivy serio ?. - uśmiechnęła się po czym mocno mnie przytuliła. Jasne, że chce się do Ciebie wprowadzić!. - krzyknęła mi do ucha. Odskoczyłam od niej i zaczęłam się śmiać.
- To kiedy ? może dziś ? Po co mamy czekać, zabierzmy się do roboty od razu. Tylko mam jeszcze jedno pytanie. - powiedziałam nie pewnie.
- No mów mów. - ponagliła mnie i się uśmiechnęła.
- Na przeciwko wprowadziło się 5 chłopaków, byli się dziś przywitać. Zaprosili mnie na imprezę, którą jutro organizują. - powiedziałam nie pewnie i kontynuowałam dalej. - Odmówiłam, tłumacząc się że jestem umówiona z tobą, i oni zaproponowali abym wzięła też Ciebie. Więc odpowiedziałam im, że będziemy o 21 jeśli się zgodzisz. - wyrecytowałam na jednym wdechu i patrzyłam na jej reakcje.
- A przystojni ? - zaśmiała się. - Jak przystojni to możemy iść, czemu nie. Nowe znajomości się nam przydadzą. - uśmiechnęła się i pociągła mnie w stronę wyjścia. Zabrałam torebkę, klucze od samochodu, zamknęłam drzwi i ruszyłyśmy w stronę domu Lily.
O 23 wszystko było spakowane i gotowe. Stwierdziłyśmy, że jutro to wszystko przewieziemy bo dziś już za późno. Lily postanowiła ostatnią noc spędzić jeszcze u siebie w domu. Umówiłyśmy się jutro o 11. Pojechałam do siebie. Byłam wykończona, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżame i położyłam do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Tak bardzo mi Was brakuje, nie mogę poradzić sobie z tym że nie ma Was tu przy mnie. Ale daje rade, Lily mi w tym pomaga. Nie mogła dziś ze mną przyjechać musiała iść na uczelnie.Mamy strasznie dużo zajęć na uczelni. Ja zrobiłam sobie dziś wolne, chciałam przyjechać tutaj w waszą rocznice. Mam nadzieję, że jesteście ze mnie dumni ? Na pewno jesteście. Wiem, że czuwacie nade mną. Kocham was bardzo. Muszę się zbierać, zaraz się ściemni, przyjadę znów jak tylko będę mieć chwile czasu. Kocham Was!
Wracając do domu, skręciłam jeszcze do sklepu. Kupiłam sobie słodkości, wypożyczyłam film ' Tylko Ciebie chce' i wróciłam do domu. Samochód odstawiłam do garażu, otworzyłam drzwi i ruszyłam do pokoju. Przebrałam się w luźniejsze ubrania, spodnie dresowe i czarną bokserkę, włosy rozpuściłam i zeszłam do kuchni. Wzięłam wielką paczkę Laysów, czekoladę, żelki i ruszyłam do salonu, włączyłam film i zaczęłam oglądać. Uwielbiałam ten film, mogła bym go oglądać codziennie. Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka, niechętnie się podniosłam i ruszyłam w stronę drzwi. To pewnie Lily - pomyślałam. Jednak byłam w błędzie. Moim oczom ukazało się 5 chłopaków. Pierwszy miał kręcone włosy, drugi blondynek, trzeci miał na sobie koszulkę w paski i do tego szelki, czwarty zwykłą koszule, a piąty ciemną karnacje. Każdy mierzył mnie swoim wzrokiem z góry na dół. Czy to jakiś żart - pomyślałam w duchu. Uniosłam jedną brew do góry, i wysłałam pytające spojrzenie.
- Cześć. - odezwał się nagle blondynek.
- yyy Cześć ? W czym mogę pomóc ? - odpowiedziałam grzecznie.
- Wprowadziliśmy się tutaj dziś. - pokazał dom na przeciwko. I pomyśleliśmy, że przyjdziemy się przywitać. W końcu od dziś jesteśmy sąsiadami. - powiedział loczek. Ja jestem Harry, To jest Louis pokazał na pasiastego, Niall wskazał na blondynka, Zayn pokazał na Mulata, i Liam wskazał na ostatniego, który miał koszule w kratkę.
- Ivy. - podałam wszystkim rękę i się uśmiechnęłam.
- Może miała byś ochotę wpaść do nas jutro, organizujemy imprezę. Będzie paręnaście osób. Fajnie by było jak byś do nas wpadła. - powiedział Louis i uśmiechnął się szeroko.
- Niestety ale mam plany na jutro, umówiłam się z przyjaciółką obiecałam że wyjdziemy gdzieś razem. - odpowiedziałam
- Możesz zabrać ją ze sobą, nie będziemy mieć nic przeciwko. - powiedział Zayn uśmiechając się przy tym i pokazując swoje białe ząbki.
Jaki on ma piękny uśmiech. Nie mogłam oderwać od niego oczu. Otrząsnełam się w końcu i nie śmiało się uśmiechnęłam.
- Ok, to jeśli się zgodzi to będziemy o 21. - odpowiedziałam, znów się uśmiechając do nich.
- To do jutra - odpowiedzieli wszyscy, po czym ruszyli w strone swojego domu.
Zamknęłam drzwi, i wróciłam do sypialni. Włączyłam z powrotem film. Czułam, że moje powieki robią się coraz bardziej cięższe. Poddałam się i zapadłam w krainie morfeusza. Obudził mnie telefon, niechętnie podniosłam głowę i odszukałam swój telefon. Nie patrząc nawet kto dzwoni odebrałam.
- Słucham. - powiedziałam przeciągając się.
- Cześć, co robisz ? Może przejdziemy się na spacer ? - usłyszałam Lily w słuchawce po drugiej stronie. Od razu się uśmiechnęłam, słysząc jej głos.
- Cześć Lily, a może za miast spaceru wpadniesz do mnie ? Pogadamy, pooglądamy coś. I tak mam Ci coś do powiedzenia. - odpowiedziałam.
-Jasne, to będę za 10min, tylko się ogarnę.
Lily mieszkała 5 domów dalej. Była częstym gościem w moim domu, w sumie to codziennym gościem. Nie przeszkadzało mi to. Lubiłam jej towarzystwo. Traktowałam ją jak siostrę. Gdy przychodziła, przynajmniej nie siedziałam sama. W jej towarzystwie nie można było się nudzić. Ostatnio zastanawiałam się nawet czy nie zapytać Lily czy nie chciała by ze mną zamieszkać. Zapytam ją o to dziś - pomyślałam.
- Jestem. - usłyszałam głos Lily. Nie musiała pukać, miała nawet klucze do mojego mieszkania.
- W salonie. - odkrzyknęłam, zapisałam pracę którą pisałam i zamknęłam laptopa.
- Czemu nie było cię dziś na zajęciach ? Pytali o Ciebie.
- Przepraszam, że Ci nie powiedziałam ale wypadło mi z głowy. Byłam na cmentarzu u rodziców, przesiedziałam tam ponad 3godziny, dzisiaj jest ich rocznica.
- Czemu nic nie powiedziałaś? pojechała bym z Tobą Ivy.
- Chciałam sama pojechać. Mam nadzieję że się nie gniewasz ?- Spytałam i zrobiłam maślane oczka.
- Nie no co ty, o czym chciałaś gadać ? Bo przez telefon miałaś poważny głos. - podniosła brew do góry, i się uśmiechnęła.
- Lily tak sobie myślałam ostatnio, że może zamieszkała byś ze mną ? Ten dom jest dość duży, pokoje stoją puste. Więc jak byś chciała to mogła byś się do mnie wprowadzić. Nie musiały byśmy tak gonić do siebie.
- Ivy serio ?. - uśmiechnęła się po czym mocno mnie przytuliła. Jasne, że chce się do Ciebie wprowadzić!. - krzyknęła mi do ucha. Odskoczyłam od niej i zaczęłam się śmiać.
- To kiedy ? może dziś ? Po co mamy czekać, zabierzmy się do roboty od razu. Tylko mam jeszcze jedno pytanie. - powiedziałam nie pewnie.
- No mów mów. - ponagliła mnie i się uśmiechnęła.
- Na przeciwko wprowadziło się 5 chłopaków, byli się dziś przywitać. Zaprosili mnie na imprezę, którą jutro organizują. - powiedziałam nie pewnie i kontynuowałam dalej. - Odmówiłam, tłumacząc się że jestem umówiona z tobą, i oni zaproponowali abym wzięła też Ciebie. Więc odpowiedziałam im, że będziemy o 21 jeśli się zgodzisz. - wyrecytowałam na jednym wdechu i patrzyłam na jej reakcje.
- A przystojni ? - zaśmiała się. - Jak przystojni to możemy iść, czemu nie. Nowe znajomości się nam przydadzą. - uśmiechnęła się i pociągła mnie w stronę wyjścia. Zabrałam torebkę, klucze od samochodu, zamknęłam drzwi i ruszyłyśmy w stronę domu Lily.
O 23 wszystko było spakowane i gotowe. Stwierdziłyśmy, że jutro to wszystko przewieziemy bo dziś już za późno. Lily postanowiła ostatnią noc spędzić jeszcze u siebie w domu. Umówiłyśmy się jutro o 11. Pojechałam do siebie. Byłam wykończona, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżame i położyłam do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
PROLOG
Słysząc dzwonek do drzwi Ivy niechętnie podniosła się z fotela, odłożyła kubek z gorącą czekoladą i ruszyła w stronę drzwi. Jej oczom ukazało się dwóch policjantów, posłała im pytające spojrzenie i gestem ręki zaprosiła do środka.
- porucznik Drake Baker oraz Mark High, możemy porozmawiać ?
- Jasne, zapraszam do salonu. - Odpowiedziała Ivy.
Zatrzymali się w salonie, chciała aby usiedli jednak odmówili. Ich poważna mina przerażała Ivy. Wyobrażała sobie najgorsze. Zaczęła się bać. Ręce się jej pociły i było jej gorąco. Wpatrywała się w nich a oni w nią jakby wyczekując odpowiedni moment. Chciała aby już powiedzieli o co chodzi, nie chciała aby dalej milczeli.
- Dowiem się w końcu o co chodzi ?
- Dziś o godzinie 17 doszło do wypadku. Jadący Tir wpadł w poślizg i uderzył w samochód, dokładnie Audi A4. Kierowca tira przeżył, jest w cięzkim stanie. Jednak osoby jadące w drugim samochodzie czyli Katrina i Oliver Miller zginęli na miejscu.
Ugięły się jej nogi. Świat zaczął wariować. Ivy słyszała tylko ostatnie słowa 'Katrina i Oliver Miller zgneli na miejscu' Osunęła się po ścianie, łzy spływały jej z policzków. Siedziała bez ruchu wpatrując się w jedno miejsce. Nie docierało to jeszcze do niej, nie chciała dopuścić do siebie tego, że jej rodzice nie żyją.
* ROK PÓŹNIEJ *
Ivy miała za sobą ciężki rok. Jednak postanowiła że będzie żyć normalnie. Rodzice na pewno by nie chcieli aby zaprzepaściła swoje marzenia, obiecała sobie że zrobi to dla nich. Na pewno byli by z niej dumni. Dostała się na studia, o których zawsze marzyła. Projektowała ubrania. Była najlepsza. Poznała Liliane, z którą bardzo się zaprzyjaźniła. Lily była na tym samym roku i kierunku co Ivy. Spędzały razem każdą wolną chwilę.
- porucznik Drake Baker oraz Mark High, możemy porozmawiać ?
- Jasne, zapraszam do salonu. - Odpowiedziała Ivy.
Zatrzymali się w salonie, chciała aby usiedli jednak odmówili. Ich poważna mina przerażała Ivy. Wyobrażała sobie najgorsze. Zaczęła się bać. Ręce się jej pociły i było jej gorąco. Wpatrywała się w nich a oni w nią jakby wyczekując odpowiedni moment. Chciała aby już powiedzieli o co chodzi, nie chciała aby dalej milczeli.
- Dowiem się w końcu o co chodzi ?
- Dziś o godzinie 17 doszło do wypadku. Jadący Tir wpadł w poślizg i uderzył w samochód, dokładnie Audi A4. Kierowca tira przeżył, jest w cięzkim stanie. Jednak osoby jadące w drugim samochodzie czyli Katrina i Oliver Miller zginęli na miejscu.
Ugięły się jej nogi. Świat zaczął wariować. Ivy słyszała tylko ostatnie słowa 'Katrina i Oliver Miller zgneli na miejscu' Osunęła się po ścianie, łzy spływały jej z policzków. Siedziała bez ruchu wpatrując się w jedno miejsce. Nie docierało to jeszcze do niej, nie chciała dopuścić do siebie tego, że jej rodzice nie żyją.
* ROK PÓŹNIEJ *
Ivy miała za sobą ciężki rok. Jednak postanowiła że będzie żyć normalnie. Rodzice na pewno by nie chcieli aby zaprzepaściła swoje marzenia, obiecała sobie że zrobi to dla nich. Na pewno byli by z niej dumni. Dostała się na studia, o których zawsze marzyła. Projektowała ubrania. Była najlepsza. Poznała Liliane, z którą bardzo się zaprzyjaźniła. Lily była na tym samym roku i kierunku co Ivy. Spędzały razem każdą wolną chwilę.
wtorek, 11 czerwca 2013
BOHATEROWIE
Imię - Ivy
Nazwisko - Miller
Wiek - 20 lat
Wzrost - 170cm
Kolor oczu - niebieskie
Data urodzenia - 24 sierpnia 1993r
Miejsce zamieszkania - Londyn
Hobby - taniec, zakupy, fotografia,
Charakter - miła, szczera, sympatyczna, zabawna, pomocna, uczciwa.
Status - wolna
Edukacja - studia
Imie - Liliana
Nazwisko -Hils
Ksywa - Lily
Wiek - 20 lat
Wzrost - 169cm
Kolor oczu -brązowe
Data urodzenia - 15 maja 1993r
Miejsce zamieszkania - Londyn
Hobby - imprezy, zakupy, śpiewanie
Charakter - szczera, zabawna, zwarjowana, troskliwa, odpowiedzialna
Status - wolna
Edukacja - studia
Harry Styles - 19 lat
Liam Payne - 20 lat
Louis Tomlison - 22lat
Zayn Malik - 20lat
Niall Horan - 20lat
Danielle Peazer. Dziewczyna Liama Payne z One Direction.
Subskrybuj:
Posty (Atom)